7 maj, 2010 2
Gawędy o ludziach stamtąd: Jan Žižka
Pogrążona w półmroku gospoda była niemal pusta i podobnie jak cały Přibyslav przesiąknięta widmem zarazy i zapachem śmierci. Chyba jedynie skąpstwu karczmarza kilku, siedzących w rogu, jegomości zawdzięczało fakt, że mogli w dzień taki jak ten w spokoju popijać piwo. Napój ten w ich przekonaniu stanowił najlepsze, żeby nie powiedzieć jedyne, antidotum na panoszącą się zarazę. Prym w grupie wiódł wysoki, wysuszony starzec o mocno zaczerwienionej twarzy. Czytaj dalej »