Od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem zaprezentowania Wam fragmentów koncertu Periferija w poznańskiej Meskalinie. Dzisiaj przestaję się nosić a zaczynam zamiar realizować. Z powodów zawodowych nie było mi, niestety, dane być na tym koncercie. Była na nim natomiast moja żona, która to i owo sfilmowała. Tym samym uzyskałem świetny materiał do nowo utworzonego konta Na Wschód na You Tube. Zespół zagrał w starym składzie, co znających nieco historię Periferija pewnie zaskoczyło. O samej kapeli nie będę się rozpisywał, bo pisałem już o niej dość obszernie na Na Wschód. Zaproszę Was jedynie do wysłuchania kilku koncertowych kawałków zespołu.
Czytaj dalej »
Kilka dni temu skończyłem czytać książkę Wojciecha Góreckiego „Planeta Kaukaz„. Dlaczego planeta? Może z powodu mnogości zamieszkujących ten teren narodów, nacji, grup etnicznych i religijnych. Ale bardziej chyba dlatego, że to nie planeta Ziemia. Nie dla nas i nie dla mnie. Miejsce z wielu powodów obce, dziwne, momentami przerażające. Reportaże Góreckiego na temat północnego, w większości rosyjskiego Kaukazu, nie są z tych, które powodują, że ma się ochotę zarzucić plecak i ruszyć w podróż. Wręcz przeciwnie, mnie one jeszcze głębiej wciskały w fotel, z błogim przeświadczeniem, że Polska to jednak fajny kraj. Może nie aż tak ciekawy, ale fajny.
Czytaj dalej »
Ruś Kijowska jest momentem historycznym rozwoju Słowian Wschodnich do których odwołuje się zarówno współczesna Rosja jak i Ukraina. I nie ma w tym w sumie nic dziwnego. Był to bowiem w wiekach X-XII jeden z najważniejszych podmiotów wschodnioeuropejskiej polityki. Rządzący w Kijowie kniaziowie opanowali tereny obejmujące ziemie współczesnej Ukrainy, Białorusi i sporą część Rosji. Urządzali wyprawy łupieżcze na potężne Bizancjum i wżeniali swoje córki w najbardziej znaczące monarsze rody Europy. Jest więc z czego być dumnym. Pytanie tylko czy część tejże dumy nie powinno zostać odstąpione Szwedom lub nawet Finom?
Ruś Kijowska jest momentem historycznym rozwoju Słowian Wschodnich do których odwołuje się zarówno współczesna Rosja jak i Ukraina. I nie ma w tym w sumie nic dziwnego. Był to bowiem w wiekach X-XII jeden z najważniejszych podmiotów wschodnioeuropejskiej polityki. Rządzący w Kijowie kniaziowie opanowali tereny obejmujące ziemie współczesnej Ukrainy, Białorusi i sporą część Rosji. Urządzali wyprawy łupieżcze na potężne Bizancjum i wżeniali swoje córki w najbardziej znaczące monarsze rody Europy. Jest więc z czego być dumnym. Pytanie tylko czy część tejże dumy nie powinno zostać odstąpione Szwedom lub nawet Finom? Czytaj dalej »
Mimo, że Na Wschód miał być w założeniu blogiem, częściowo przynajmniej, muzycznym, do dzisiaj nie popełniłem jeszcze żadnego wpisu o takiej tematyce. Czas najwyższy nadrobić to karygodne zaniedbanie. Chciałbym zatem przedstawić w kilku słowach zespół Periferija. Podejrzewam, że większość z Was nigdy o takiej kapeli nie słyszała, co w moich oczach tylko dodaje jej uroku. Jest to bowiem coś na kształt mojego (czy też raczej naszego, bo w tym temacie od początku było nas dwoje) prywatnego odkrycia.
Mimo, że Na Wschód miał być w założeniu blogiem, częściowo przynajmniej, muzycznym, do dzisiaj nie popełniłem jeszcze żadnego wpisu o takiej tematyce. Czas najwyższy nadrobić to karygodne zaniedbanie. Chciałbym zatem przedstawić w kilku słowach zespół Periferija. Podejrzewam, że większość z Was nigdy o takiej kapeli nie słyszała, co w moich oczach tylko dodaje jej uroku. Jest to bowiem coś na kształt mojego (czy też raczej naszego, bo w tym temacie od początku było nas dwoje) prywatnego odkrycia. Czytaj dalej »
Pielewin, przynajmniej w teorii, ma wszystko, żeby w mojej głowie zadomowić się w przegródce z pisarzami bardzo dobrymi. Idący pod prąd, ocierający się często o granice absurdu, zdolny do budowania literackiego nowego świata. Pierwszy mój kontakt z jego twórczością, a był to zbiór opowiadań „Kryształowy świat”, był dość obiecujący. Nie zachwycający, ale właśnie obiecujący. Na tyle, że nie miałem najmniejszych wątpliwości, że sięgnę po kolejną jego książkę. I sięgnąłem. Po „Empire V” właśnie.
Pielewin, przynajmniej w teorii, ma wszystko, żeby w mojej głowie zadomowić się w przegródce z pisarzami bardzo dobrymi. Idący pod prąd, ocierający się często o granice absurdu, zdolny do budowania literackiego nowego świata. Pierwszy mój kontakt z jego twórczością, a był to zbiór opowiadań „Kryształowy świat”, był dość obiecujący. Nie zachwycający, ale właśnie obiecujący. Na tyle, że nie miałem najmniejszych wątpliwości, że sięgnę po kolejną jego książkę. I sięgnąłem. Po „Empire V” właśnie. Czytaj dalej »