sie 11, 2010
Wakacje krymskie – Bałakława
Bałakława położona jest nad wrzynającą się w głąb półwyspu Krymskiego zatoką. Port z każdej strony otoczony jest górami, co sprawia że całość prezentuje się bardzo malowniczo. Zwłaszcza, że na jednym ze zboczy znajdują się ruiny dawnej twierdzy genueńskiej. Obecnie Bałakława jest częścią Sewastopola, ale przez trzy tysiące lat swojej historii funkcjonowała jako samodzielna osada.
Z tym miejscem wiążą się między innymi losy Taurów, czyli rdzennych mieszkańców Półwyspu Krymskiego. Sama osada natomiast została założona przez starożytnych Greków i początkowo nosiła nazwę Symbolon. Pod koniec XIV wieku miasto zostało opanowane przez Genueńczyków, którym służyło jako port przeładunkowy w transporcie niewolników. Pozostałością po tych czasach są ruiny twierdzy, które górują nad współczesnym portem w Bałakławie. Trzy wieki później miasto, jak i cały Krym znalazły się w rękach Rosjan. W czasach Związku Radzieckiego w skałach otaczających zatokę wykuto schron dla łodzi podwodnych. Miał on być odporny nawet na atak nuklearny a całe miasto stało się jednym z najlepiej strzeżonych miejsc w ZSRR.
Informacje praktyczne
pociąg Bakczysaraj – Sewastopol – 11hr;
pokój dwuosobowy w hotelu Listrigon – 140hr
Ceny w restauracjach w Bałakławie robią się „kurortowe”, co oznacza, że są o około 25% wyższe niż w Bakczysaraju.
Na szczęście dzisiejsza Bałakława jest dostępna dla ruchu turystycznego. Aby się do niej dostać, należy z dworca autobusowego w Sewastopolu dojechać na 5 kilometr (w ten niecodzienny sposób nazwano jeden z peryferyjnych dworców autobusowych), korzystając, na przykład, z marszrutki o numerze 17. Następnie przesiadamy się do busiku numer 3, który zawozi nas do samej Bałakławy.
Oprócz ruin twierdzy, najciekawszą częścią miasta jest port z kilkunastoma knajpkami i przystanią łódek. W sezonie można stąd łatwo i tanio dostać się na Fiolent, gdzie znajduje się przepiękna dzika plaża. W samej Bałakławie plaża niestety specjalnego szału nie robi. Jest mała i brudna a do tego położona po drugiej stronie zatoki niż główna część miasta. Z naszych obserwacji wynika, że knajpki w porcie do najtańszych nie należą, a jedzenie w nich również pozostawia nieco do życzenia. Choć to zapewne kwestia gustu i szczęścia lub jego braku.
Mi osobiście Bałakława kojarzy się głównie z widokiem na port z położonego wysoko na wzgórzu hotelu Listrigon. Z tego miejsca doskonale widać również ruiny genueńskich umocnień, które to widoki doskonale korespondują z krymskim winem i lokalnymi przekąskami.
Z jedzeniem się poprawia.Na rogu „ryneczku” w bardzo przyzwoitym lokalu za obiad na 3 osoby z napojami dałem w 2010r 250 hrywien co stanowi 100 zł.Obiad naprawdę super podany i smaczny.Polecam zwiedzenie bazy okrętów podwodnych.Niby nic wielkiego ale ogrom inwestycji powala.Urokliwe widoczki na ruiny starożytnego miasta i port.