sie 4, 2010
Wakacje krymskie – Bakczysaraj
Po dłuższej przerwie, spowodowanej pracą nad nową wersją bloga, wracam do pisania. A że tak się akurat złożyło, że nie dalej jak dwa miesiące temu odwiedziliśmy Krym, nikogo nie powinno dziwić, że temu miejscu poświęcać będę teraz najwięcej czasu. Pierwszym miastem, które zwiedziliśmy na Krymie, był Bakczysaraj.
Zanim jednak się tam znaleźliśmy, przyszło nam zmierzyć się z problemem transportu z Symferopola. W tym celu pokręciliśmy się trochę po miejscowym dworcu autobusowym, zaczepiani bez ustanku przez nachalnych taksówkarzy. Tu nadmienić trzeba, że krymscy taksiarze są chyba najmniej sympatyczną grupą społeczną na półwyspie. Za wszelką cenę próbują przekonać turystę do swoich usług, nic sobie nie robiąc z mniej lub bardziej uprzejmej odmowy. Jeden z nich zaproponował nam transport do Bakczysaraju, pod sam Pałac Chanów za jedyne 100hr od łepka. Było to o tyle bezczelne, że pociąg z Symferopola do Bakczysaraju plus busik na wzgórze, gdzie mieści się pałac to jakieś 8hr.
Informacje praktyczne
pociąg Symferopol – Bakczysaraj – 5hr;
marszruta w Bakczysaraju – 1hr;
wstęp do Pałacu Chanów – 40hr;
2-osobowy pokój w najbrzydszym hotelu świata – 110hr;
plov (tradycyjna potrawa tatarska) – 20hr;
sałatka grecka – 16hr;
sałatka tatarska – 15hr;
czeboriak – 6hr;
lampka wina – 4hr;
herbata w knajpie – 6hr;
Do rachunku na Krymie często doliczany jest koszt obsługi (około 5-10%).
Główna, zabytkowa część miasta mieści się na wzgórzu i tam chyba warto również zatrzymać się na noc. My, mocno przypadkowo (ciężkie plecaki, zmęczenie, niewiedza na temat poziomu miejscowych kwater), wybraliśmy obskurny hotelik niedaleko dworca kolejowego i bardzo tego żałowaliśmy. Pokój był obrzydliwy, łózka zarwane, a w kranie nie było wody. O poziomie czystości toalety i pryszniców nie warto nawet wspominać. Nie wiem, jak wyglądają inne kwatery w Bakczysaraju, ale gorszą trudno sobie wyobrazić. Miejsce to, dla wszystkich, którzy będą chcieli w przyszłości go uniknąć, znajdziecie w poniższej galerii.
Marszrutka z dworca do Starego Dworu (czyli zabytkowej części miasta) kosztuje 2hr. Wstęp do Pałacu Chanów to koszt 40hr (samo wejście na teren kompleksu pałacowego jest darmowe). Cena jest zatem, jak na ukraińskie warunki, dość wygórowana. Nie wiem, czy Pałac Chanów jest aż tak wyjątkowym miejscem. Jest natomiast z pewnością dość ciekawy, utrzymany w zupełnie innym stylu niż europejskie siedziby monarsze. Skromniej, ale również z charakterystycznym orientalnym rysem.
Pałac Chanów jest pamiątką i pozostałością dawnej potęgi Chanatu Krymskiego. Powstał on po rozpadzie Złotej Ordy mongolskiej Czyngis-chana w 1427 roku. Sami Tatarzy z Mongołami genetycznie mieli jednak niewiele wspólnego, bliższe pokrewieństwo łączyło ich z ludami tureckimi. Przez kilkadziesiąt lat chanat funkcjonował jako niezależny organizm państwowy. Później stał się wasalem Turcji, co nie znaczy, że przestał odgrywać istotną rolę polityczną w regionie. Wręcz przeciwnie, tatarskie najazdy na ziemie polskie i rosyjskie w istotny sposób wpływały na lokalną geopolitykę. Napaści Tatarów były o tyle nieprzyjemne, że opierały się na stepowej taktyce walki partyzancko-podjazdowej, mało „przyswajalnej” dla europejskich przeciwników. Szybkość, zwrotność i element zaskoczenia pozwalały im na błyskawiczne zgarnięcie łupów i niewolników i powrót na swoje terytorium. Tu wspomnieć wypada, że niewolnicy stanowili podstawę funkcjonowania tatarskiej gospodarki.
Późniejsze przyłączenie Krymu do Rosji w 1783 r. stało się punktem zwrotnym w historii Tatarów krymskich. Na skutek represji wielu z nich opuściło rodzinne strony. Nie było już mowy o tatarskim organizmie państwowym, a sami Tatarzy stali się mniejszością na Krymie. Taka sytuacja miała miejsce aż do upadku Związku Radzieckiego, kiedy to zaczęli oni na większą skalę wracać do swojej dawnej ojczyzny.
Wracając do samego miasta. Powyżej Pałacu znajduje się wykuty w skale Uspienskij Monastyr. W całości wykuta w skale świątynia robi naprawdę spore wrażenie. Na miejscu obowiązuje całkowity zakaz fotografowania, którego przestrzegania pilnuje umundurowany strażnik. Tyle teorii, w praktyce można robić zdjęcia tuż pod jego nosem i nie doczekać się żadnej reakcji. Kilkaset metrów wyżej znajdują się skalne miasta, do których jednak, na skutek niedopatrzenia, nie udało nam się dotrzeć.
W górnej części Bakczysaraju koncentruje się też życie knajpiane. Bardzo klimatyczne są restauracyjki w stylu tatarskim, gdzie goście siedzą po turecku na zdobionych poduchach a dania podawane są na niskich stolikach. Można tu skosztować tradycyjnej tatarskiej kuchni i napić się wyśmienitego krymskiego wina. A wszystko to w naprawdę niewygórowanej cenie.
najpiekniejsze miasto na Krymie z tych ktore widzialam ( a widzialam 12) i tez ostatnie w jakim bylam, spedzajac tam 5 dni:) nocleg trafil nam sie super za 40 hryvien z widokiem na „sfinksy” fontanna na ogrodzie, wlascicielami mowiacymi po polsku, cieplym prysznicem i czysciutka toaleta:) a nocleg ten jest idac w kierunku hoteliku wlasnie (bo chyba ten na gorze masz na mysli w ktorym spaliscie) i jest po lewej stronie duzo nizej niz hotelik. jest strzalka po polsku, zapraszamy na noclegi cyz jakos tak..my szlismy bardzo wolno bo oklapnieci z sil i moze dlatego ja zauwazylismy.
skanle miasta to cos co z pewnoscia warto zoabczyc, tepe kermen to dalsze jest darmowe no i z racji swojego polozenia (idzie sie gorami okolo 2h z monastyru) malo tam ludzi co niewatpliwie jest jego zaleta, zwlaszcza gdy chce sie porobic zdjecia:) wiecej opisu i zdjecia z mojej wyprawy mozna znalesc tutaj: http://picasaweb.google.com/testorowa/LwowKijowIKrym070809#5367313985804964994
cetnie odpowiem na wszystkie pytania
My spędziliśmy tam zaledwie jeden dzień, więc nie udało nam się zobaczyć wszystkiego. Ale coraz bardziej dochodzą do przekonania, że zarówno Bakczysaraj, jak i cały Krym, to miejsca do których warto kiedyś wrócić.
Pozdrawiam!
Jadąc tam naczytałem się o tatarach i ich chęci propagowania swojej kultury.Na miejscu okazało się ze każde wejście jest osobno płatne i to niemało.Generalnie miejsce warte zwiedzenia chociaż w czasie otwarcia pałacu przypomina targ z pamiątkami.Malownicze uliczki.Warto zejść troszkę z głównej drogi i zobaczyć biedne ale piękne domki.Wspaniała kuchnia,naprawdę polecam. Monastyr i kamienne miasto obowiązkowo.No i trzeba się napić ze świętego źródełka .Do kamiennego miasta warto zabrać przewodnika.Mówiący łamaną polszczyzną i po rosyjsku kosztuje 200 hrywien od grupy.Powie i pokaże 500% więcej niż dowiemy się z najlepszego przewodnika drukowanego.
To mnie tylko utwierdza w przekonaniu, że należy podróżować poza sezonem. Cisza, spokój, mało ludzi, no i oczywiście taniej.
Jest z Krymu.Ta mejscowost-to pienkne,atrakcyjne!