maj 5, 2009
Rumunia planowana i wyobrażana – szeroko rozumiana Delta Dunaju
Realizacja planów zawartych w tym cyklu zbliża się wielkimi krokami. A to dobry powód, żeby Rumunia planowana i wyobrażana skończyła się, zanim rozpocznie się Rumunia jak najbardziej faktyczna. Tym razem opuszczamy góry i udajemy się w kierunku Delty Dunaju. Zapraszam wobec tego na część przyrodniczo-krajoznwaczą naszej wyprawy.
Braila
Nie ukrywam, że ta część naszych planów jest zdecydowanie najbardziej kłopotliwa. Dzieje się tak dlatego, że aby przedostać się z Brasova w okolice Delty Dunaju, czyli przynajmniej do Tulczy, trzeba przebyć spory kawałek drogi. I nie jest to bynajmniej trasa upstrzona ciekawymi miejscami, które dają nadzieję na krótki, nocny postój pozwalając jednocześnie czas podróży rozbić na dwie, bardziej strawne części. Długo wpatrywałem się w mapę, wertowałem przewodnik i wpisywałem coraz to nowe nazwy miejscowości w Google. Aż w końcu mój wybór padł na Brailę. Szacunkowa podróż do tejże miejscowości według rumuńskiego rozkładu jazdy wynosi około 5 godzin, a stamtąd jest już rzut kamieniem do Tulczy, która Deltę Dunaju niejako otwiera.
Braila nie była na naszej pierwotnej liście miejscowości, które chcemy zobaczyć w Rumunii. Ale skoro już tam (wirtualnie na razie) jesteśmy, warto się zorientować, co też ciekawego może nas tam czekać. Opisy w przewodniku i internecie sugerują niestety, że samo miasto jakiegoś wielkiego szału nie robi. Zresztą wskazuje na to również skąpa lista tamtejszych kwater. Przy okazji opisu historii miasta często powtarzana jest informacja o złupieniu miasta przez Stefana Wielkiego. Jest więc okazja, żeby skrobnąć o tej postaci kilka słów. Stefan był hospodarem mołdawskim i napadł na Brailę nie bez powodu. Otóż miasto było własnością Radu Pięknego, który nie dość, że na tym blogu był już wspominany, to jeszcze pozostawał lennikiem tureckim. Sam Stefan Wielki słynął zresztą z oporu przeciwko Turkom a także z umocnienia pozycji Mołdawii wbrew interesom otaczających mocarstw. Braila z kolei słyneła z tego, że przez niemal trzy wieki (XVI-XIX wiek) była we władaniu tureckim właśnie.
Tulcea
Niejako z konieczności nasz pobyt w Tulczy ograniczy się zapewne do przesiadki z autobusu na prom. Z jednej strony chciałoby się spędzić w tym mieście nieco więcej czasu, bo wydaje się ono być ciekawsze niż Braila. Z drugiej strony zaś spieszno nam do Sfântu Gheorghe, miejsca na tym etapie podróży docelowego. Na stronie firmy organizującej przejazdy można znaleźć informacje dotyczące transportu Deltą Dunaju. Podróż wodolotem kosztuje 45 lei za osobę i zajmuje jedynie 1,5 godziny. Są też oczywiście tańsze i bardziej czasochłonne opcje, ale wszystko i tak trzeba będzie raczej obczaić na miejscu.
Krótki rzut oka na grafiki jakie wyświetlają się po wpisaniu w Google hasła „Tulcea” utwierdza mnie w przekonaniu, że najlepszym pomysłem jest ucieczka do Sfântu Gheorghe.
Sfântu Gheorghe
W tym momencie uważny lub też mniej uważny czytelnik powinien zadać sobie pytanie, dlaczego akurat Sfântu Gheorghe i cóż tam jest takiego interesującego. Otóż najbliższa prawdy odpowiedź, byłaby taka, że… nic. Sama miejscowość jest maleńka, liczy niespełna 1000 osób i nie ma tam nic specjalnie ciekawego do zwiedzania. Jest natomiast to, czego niezmiennie podczas każdej podróży szukamy, czyli cisza i spokój. Jest długa, piaszczysta plaża, na której będziemy (mam wielką nadzieję) niemal sami. Są mieszkańcy nie przesiąknięci turystycznym szaleństwem nadmorskich kurortów. I co nie najmniej ważne, jest odnoga delty o takiej samej nazwie jak wioska u jej ujścia, czyli właśnie Sfântu Gheorghe. Nie ukrywam, że wiele sobie po podróży po delcie wspomnianą odnogą obiecuję. Mam nadzieję poczuć dzikość przyrody największej delty Europy, wsłuchiwać się w odgłosy ptaków i koić nerwy uspokajającą zielenią. Choć obawiam się, że to wszystko jest możliwe jedynie przy założeniu, że choć w jedną stronę popłyniemy promem zamiast wodolotem. Czas pokaże.
Sulina
Zgodnie z nową, świecką tradycją krótka wzmianka o miejscu, którego nie odwiedzimy. Sulina jest najbardziej na wschód wysuniętą miejscowością w Rumunii, co czyni ją pod kątem symbolicznym doskonałym miejscem do odwiedzenia i opisania na Na Wschód. Niestety rzeczywistość często symbolom się wymyka i Suliny jednak nie odwiedzimy. Otóż miejscowość ta leży u ujścia innej odnogi Delty Dunaju. Odnogi najbrzydszej, najmniej dzikiej i najbardziej naruszonej przez działalność człowieka. Jako biologowi wręcz nie wypada mi więc przedkładać takiej opcji nad odwiedziny Sfântu Gheorghe, mimo że początkowo takie właśnie mieliśmy plany.
[...] już miasta, odwiedziliśmy górzystą Transylwanię oraz urokliwą (mam wielką nadzieję) Deltę Dunaju. Najwyższy więc czas, aby wykomfortować się na plaży. Będzie to cel główny, choć nie [...]
[...] dni później udawaliśmy się w kierunku Delty Dunaju. Ponieważ Braila zupełnie do nas nie zagadała, postanowiliśmy, nie zatrzymując się, [...]
Rumunia to naprawdę piękny kraj. Swietny post. Ja ze swojej strony chciałbym zaprosić na http://www.noclegizakopane.eu.
Pozdrawiam,
Grzegorz