sty 10, 2010
Rumunia – przewodnik subiektywny. Debiut Na Wschód w realnej rzeczywistości.
Rzeczywistość poza siecią istnieje i nie należy tego faktu ignorować. Na Wschód w czwartek po raz pierwszy wypłynął z bezpiecznej blogowej przystani, aby zaprezentować się w „realu”. Okazją ku temu była prezentacja „nawschodniego” przewodnika po Rumunii w Domu Kultury w Mikołowie. Doświadczenie to bez wahania mogę zaliczyć do pouczających.
Głównym założeniem prezentacji było przedstawienie Rumunii w sposób, w jaki opisuję ją na blogu. Chciałem zaprezentować „nawschodni” sposób podróżowania i postrzegania świata. Nie mogło więc zabraknąć rumuńskiej muzyki, rozważania na temat świadomości narodowej Rumunów, dziwnego, ale na swój sposób pociągającego Bukaresztu. Stali czytelnicy Na Wschód z pewnością znają i akceptują taki sposób podróżowania, który zgodnie z hasłem bloga nie polega jedynie na przemieszczaniu się z miejsca na miejsce.
Z ludźmi, którzy bez kłopotu przyswajają taką ideę, spotkałem się również w Mikołowie. Jestem im wdzięczny za miłe słowa i wsparcie podczas trudnego debiutu na polu wystąpień publicznych. Nie wszyscy jednak mój sposób prezentowania Rumunii zaakceptowali, poddając moją wizję mniej lub bardziej konstruktywnej krytyce. (Pomijam tu kwestię poziomu tejże krytyki, nie pojechałem tam bowiem szerzyć wiedzę z zakresu kultury osobistej.)
Wśród osób niezadowolonych najczęściej pojawiającym się zarzutem (niemalże jedynym) była mała ilość zdjęć w prezentacji. Myślę, że wystąpił tu poważny rozdźwięk między oczekiwaniami publiczności a moją osobistą wizją prezentacji. Być może faktycznie były momenty, kiedy mogłem pokazać więcej. Nie ukrywam jednak, że moim celem nie było wystawianie Rumunii zdjęciowej laurki. Istotą wystąpienia było zaszczepienie idei świadomego i wielopoziomowego podróżowania. Odkrywania Rumunii na wielu płaszczyznach i na wiele różnych sposobów. Z przykrością stwierdzam, że taka koncepcja nie spotkała się z większym zrozumieniem. To doprowadza mnie do innej smutnej konstatacji. Wydaje się bowiem, że target dla takiego rodzaju myślenia jest mocno ograniczony, co sprawia, że Na Wschód może już na zawsze pozostać blogiem jedynie niszowym.
Wypady blogera do realnego świata kryją w sobie jeszcze jedno poważne niebezpieczeństwo, z którego dopiero teraz zdaję sobie sprawę. Otóż w jednej chwili z gospodarza, który sam decyduje co, kiedy, komu i w jaki sposób zakomunikuje, zamieniamy się w gościa. Tutaj to nie my wyznaczamy zasady, raczej zmuszeni jesteśmy stosować się do tych, które zostały narzucone. Taka przemiana nie należy do najłatwiejszych.
Nie bez znaczenia jest również specyfika pozasieciowego audytorium. Komunikując się poprzez bloga mamy pewność, że nasi odbiorcy pod wieloma względami są podobni do nas. Łączy nas choćby wspólny język nowoczesnych technologii. W przypadku publiczności starszej w niewielkim przecież miasteczku o wspólną płaszczyznę porozumienia jest o wiele trudniej. Nie sposób przecież promować bloga wśród ludzi, którzy sporadycznie lub nigdy nie korzystają z internetu.
Kończąc, wyrażam jedynie nadzieję, że te osoby, które ze spotkania wyszły zadowolone, zajrzą od czasu do czasu na Na Wschód (co jak wiem, już się stało). Przy okazji chciałbym podziękować Piotrkowi Kaszuwarze, który całą sprawę, od pierwszego maila do ostatniego piwa, bardzo sprawnie zorganizował.
szkoda, że nie wyszło tak jak byśmy wszyscy tego chcieli, ale sądzę, że nie ma co dłużej nad tym się zamartwiać. To jakaś forma nauczki na przyszłość. Może jeszcze kiedyś spróbujemy jeszcze raz, po przeglądzie „wymagań i oczekiwań”
Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Alicję!
Powodzenia we wszystkim
Przegląd wymagań i oczekiwań to zdecydowanie dobry pomysł. Musiałem się jednak w ramach „terapii” wynaturzyć. Stąd ten wpis.
Pozdrowienia z Poznania!
Ja wyszłam z prezentacji bardzo zadowolona. Była ciekawsza od wielu innych opatrzonych setką czy nawet setkami zdjęć (na galerie podróżnicze w MDK chodzę od dwóch lat). Jeśli jednym z jej celów było zachęcenie do zwiedzenia Rumunii lub chociażby zainteresowanie innych tym krajem, to uważam, że cel został osiągnięty.
Kontrowersje co do liczby zdjęć, jakie pojawiły się pod koniec prezentacji, tak naprawdę ograniczyły się do dwóch niezadowolonych osób, które zresztą swoje zdanie wyrażały w dość nieodpowiedni sposób. Opowieść, jaką usłyszeliśmy, była barwna i ciekawa, a zaprezentowane zdjęcia doskonale ją uzupełniły- ich ilość wcale nie była więc tak ważna.
Opinie innych osób, jakie usłyszałam po prezentacji, również były bardzo pochlebne- kilkukrotnie usłyszałam, iż była to jedna z ciekawszych galerii podróżniczych w MDK.
Proszę więc traktować swoje wystąpienie jako sukces, nie porażkę. Życzę dalszych sukcesów, powodzenia )
Witam!
Dziękuję bardzo za miłe słowa. Nie ukrywam, że po wystąpieniu miałem mieszane uczucia, więc takie opinie są dla mnie bardzo budujące. Tak już chyba jest, że w podobnej sytuacji człowiek bardziej koncentruje się na głosach krytycznych niż pochlebnych.
Pozdrawiam i zapraszam ponownie na Na Wschód!