lis 27, 2010
Obca Planeta Kaukaz
Kilka dni temu skończyłem czytać książkę Wojciecha Góreckiego „Planeta Kaukaz„. Dlaczego planeta? Może z powodu mnogości zamieszkujących ten teren narodów, nacji, grup etnicznych i religijnych. Ale bardziej chyba dlatego, że to nie planeta Ziemia. Nie dla nas i nie dla mnie. Miejsce z wielu powodów obce, dziwne, momentami przerażające. Reportaże Góreckiego na temat północnego, w większości rosyjskiego Kaukazu, nie są z tych, które powodują, że ma się ochotę zarzucić plecak i ruszyć w podróż. Wręcz przeciwnie, mnie one jeszcze głębiej wciskały w fotel, z błogim przeświadczeniem, że Polska to jednak fajny kraj. Może nie aż tak ciekawy, ale fajny.
Na okładce „Planety Kaukaz” obok trójki śniadych młodzieńców w gustownych dresach widnieje informacja, że należy ona do kategorii „reportaż”. Trudno się z tym nie zgodzić. Górecki pisze w sposób iście reporterski, bez zbędnych upiększeń i zabaw słowem. Chodzi o fakty, chodzi o historię, chodzi o przeżycia.
A tych los autorowi na Kaukazie nie oszczędził. Niezaznajomiony z kaukaskimi realiami czytelnik (taki jak ja) może łatwo pogubić się w lawinie nacji, watażków, animozji, zwyczajów i religii. Książka jest niemal przeładowana informacjami, które niełatwo było uporządkować i odnieść do tego, co już wiem o Kaukazie. Z prostego powodu: wiem bardzo niewiele.
To co łączy wszystkie kaukaskie ludy opisywane w książce to, niestety, bieda, wszelkiej maści nacjonalizmy, zacofanie i wszechobecna korupcja. Z pewnością nie było to zamiarem autora, ale te negatywne rzeczy częściowo przesłaniają koloryt i fascynującą egzotykę opisywanych ludów. A może po prostu Wojciech Górecki z reporterską dokładnością opisał północny Kaukaz takim, jakim jest w istocie?
W świetle tego co napisałem, wypada postawić pytanie, czy „Planetę Kaukaz” polecam czy też niekoniecznie. Otóż polecam z czystym sercem. A to dlatego, że mnie ta książka wciągnęła. Czytałem ją z narastającą ciekawością. Fascynacją, jaką można obdarzyć realny świat i realnych ludzi, a nie przygotowane na potrzeby sezonu turystycznego atrapy. Ale przyznać muszę otwarcie, że po tej lekturze, przynajmniej na razie, na Kaukaz się nie wybieram. Wolę poczytać w wygodnym fotelu a na wakacje wybrać miejsce nieco bardziej „cywilizowane”.
Ostatnia rzecz jakiej spodziewałem się tu znaleźć to deklaracja autora bloga „Na Wschód” o tym, że nie wybiera się na Kaukaz z powodu braku cywilizacji. Żenujące… Może warto zmienić nazwę bloga na „Na Wschód, ale tylko tam gdzie jest bezpiecznie, są równe chodniki, metro i klimatyzacja” ?
Przykro mi, że Cię rozczarowałem. Rozumiem, że dla Ciebie tak błahe kwestie jak bezpieczeństwo nie mają w podróżowaniu żadnego znaczenia (autor w dużej mierze opisuje tereny do niedawne objęte wojną – Czeczenię, Osetię Południową, Abchazję). Jest to stanowisko rzadkie i frapujące, nie posuwałbym się jednak do twierdzenia, że żenujące. Metra i klimatyzacji nie komentuję, kładąc je na karb sobotnich konfabulacji. Pozdrowienia!
Planeta Kaukaz to faktycznie bardzo realistyczny i lekko niepokojący dla czytelnika reportaż. Zarówno W83 jak autor powinni pamiętać, że to kolejne wydanie tej znakomitej książki odnoszące sie jednak do realiów sprzed kilku lat. Na usprawiedliwienie autora trzeba powiedzieć, że wtedy Kaukaz wręcz kipiał i dla nikogo nie był miejscem turystycznych wypraw.
Szczerze mogę natomiast polecić Toast za Przodków, prawdziwe kompendium wiedzy o Kaukazie bez odrobiny nudy. Dużo radośniejszy i spokojniejszy klimat, mocno zachęcający do poznania tego kawałka świata. Książkę połyka się w oka mgnieniu!
Pozdrawiam
Dziękuję bardzo za rzeczowy komentarz. I za polecenie książki. Na pewno się za nią zabiorę. Pozdrowienia!
” Toast za przodków”-super! Tym bardziej, że przeczytałam tą książkę kilka miesięcy po wizycie w Gruzjii. Czytając Góreckiego,mogłam powrócić tam jeszcze raz.
Właśnie się czaję, żeby się za to zabrać.